27 września 2023

Z radiem na Kozim Wierchu

Wycieczka Ojców i Synów klasy 6A

Pomysł wejścia na Kozi Wierch zrodził się w mojej głowie około czterech lat temu. Trzeba się zmierzyć z jej 2291 metrami. Wyprawa z parkingu na Palenicy Białczańskiej przez piękną Dolinę Roztoki schronisko w Dolinie Pięciu Stawach na szczyt i z powrotem na parking to 20 km prawdziwej górskiej wędrówki. Trzeba pokonać 1446 m przewyższenia, wnieść około 13 kg sprzętu i wodę. Zaplanować prawidłowo czas, który jest niezbędny na dotarcie do celu pracę na szczycie i powrót. Trzeba uwzględnić możliwości wydolnościowe naszych organizmów. Trzeba mieć w sobie wiarę w sukces, odpowiednią motywację i wiele szczęścia do pogody. Wiele zmiennych.

Chłopcy i ich ojcowie, a było wśród nich wielu członków szkolnego klubu radiowego, ochoczo i bez większego namysłu zakrzyknęli, że oni mi pomogą i zrobimy to razem. Uśmiechnąłem się w duchu na ten pomysł, choć większej wiary we mnie nie było. Przecież Wysokie Tatry to trochę zbyt wiele dla dwunastolatków. Jakież było moje zdziwienie, gdy trzy miesiące później ekspedycja zaczęła nabierać kształtów. Udało się zdobyć rezerwację na cztery miejsca w schronisku Pięciu Stawów, postanowiliśmy więc, że grupa „szerpów” wniesie sprzęt dzień wcześniej do „Piątki” po to, by oszczędzić siły i następnego dnia zaatakować górę ze znacznie większej wysokości. Pozostała grupa, pościgowa, wyszła pół godziny przed świtem z Palenicy po to. by około godziny 13.00 spotkać się na szczycie.

W góry ruszyło dwunastu ojców, dwunastu synów i ja. Wnosiliśmy trasceiver Yaesu 891, skrzynkę antenową 50 Ah prądu, maszt antenowy z ośmiometrowej wędki, dwie anteny GP na 14 i 7 MHz, skrzynkę antenową, miernik, fidery, trochę gratów i narzędzi oraz teczkę z kartami łączności  dla chłopców.
W sobotę rano wyprawa ruszyła z dwóch punktów jednocześnie. Od godziny 11.30 zaczęliśmy meldować się na szczycie. Wśród zdobywców było kilku członków naszego klubu, Tomasz sq5exy i jego syn Bartek, trzy Staśki, Maks, Hadrian, Wojtek, Dominik i Kajtek jeszcze bez znaków oraz ich ojcowie. Nawiązaliśmy łączności z Grecją, Niemcami, Finami, Brytyjczykami i Włochami.

Na szczycie spędziliśmy półtorej godziny. Trudno mi opisać moją radość. Dopiero za czwartym razem przy wielkiej pomocy wszystkich członków wyprawy zrealizowałem swoje marzenie. Czujemy niezwykły przypływ mocy. Czujemy, że stanowimy wyjątkowy team.

Paweł Włodarczyk sq5sts (wychowawca klasy 6a)